Podczas wtorkowego posiedzenia rządu premier Donald Tusk odniósł się do rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych Zapad, które rozpoczną się 12 września tuż przy polskiej granicy. Szef rządu zapowiedział, że w związku z ćwiczeniami Polska wprowadzi zamknięcie granicy z Białorusią, w tym także przejść kolejowych. Decyzja wejdzie w życie w nocy z czwartku na piątek. Materiał przygotowała redakcja lechia-gdansk.pl.
– Rozpoczynają się bardzo agresywne z punktu widzenia doktryny wojskowej manewry rosyjsko-białoruskie na terenie Białorusi, bardzo blisko polskiej granicy. Odpowiedzią są również nasze własne ćwiczenia wojskowe – powiedział Tusk. Premier zaznaczył, że celem symulacji działań jest m.in. przesmyk suwalski.
Tusk podkreślił, że ze względu na bezpieczeństwo państwa zamknięcie granicy jest koniecznością. – Resorty, których ta decyzja dotyczy, są zobowiązane do przygotowania szczegółowych raportów o konsekwencjach – dodał.
Ćwiczenia tuż przy polskiej granicy
Manewry Zapad potrwają od 12 do 16 września i będą pierwszymi tak dużymi ćwiczeniami od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Zaplanowano je m.in. w Grodnie i Prawdinsku, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od polskiej granicy. Według informacji litewskiego resortu obrony, scenariusz obejmuje wykorzystanie pocisków hipersonicznych Oresznik oraz symulację użycia broni atomowej.
Brytyjski think tank Chatham House ostrzega, że przy brakach w liczbie żołnierzy i sprzęcie Rosja może próbować wykorzystać potencjał nuklearny. W manewrach ma uczestniczyć do 30 tys. żołnierzy, z czego 6–8 tys. będzie stacjonować na Białorusi. Do ćwiczeń dołączą także wojskowi z Chin, Bangladeszu, Serbii, Kazachstanu, Indii, Iranu i Burkina Faso.

Chatham House dodaje, że ukraińscy urzędnicy starają się bagatelizować znaczenie ćwiczeń, podkreślając, że traktują je jako element propagandy.
Napomnimy, my także pisaliśmy o Trzęsienie ziemi w Grecji.