Polska zmaga się z nieoczekiwanym skutkiem nowych przepisów ekologicznych. Od stycznia 2025 roku obowiązuje obowiązek selektywnej zbiórki odpadów tekstylnych, ale system wciąż nie działa dobrze. Z ulic zniknęły kontenery Polskiego Czerwonego Krzyża, do których przez lata Polacy oddawali ubrania. W wielu miejscach pojawiły się sterty porzuconych rzeczy, nawet w lasach. Materiał przygotowała redakcja lechia-gdansk.pl.
Prezes mazowieckiego oddziału PCK Michał Mikołajczyk mówi, że rynek się załamał. Operator zerwał umowę, więc ponad 30 tysięcy kontenerów przestało funkcjonować. „Firma nie poradziła sobie z kosztami utylizacji. W ubiegłym roku dzięki tej sieci zebraliśmy ponad 5,5 miliona złotych na programy edukacyjne i pomoc społeczną” – wyjaśnia w rozmowie z Onet Rano.
Góry ubrań i brak systemu
Mieszkańcy muszą oddawać ubrania do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). Większość z nich znajduje się jednak daleko od domów. Wielu ludzi nie ma jak tam dojechać, więc wyrzuca ubrania w lasach lub na dzikich wysypiskach. Niedawno w województwie lubelskim odkryto ogromną stertę odzieży. Straż miejska natychmiast opublikowała zdjęcia.
Ministerstwo wprowadziło nowe zasady, ale nie zaproponowało realnych rozwiązań. „Ludzie muszą jechać kilkanaście kilometrów z torbą ubrań. To zniechęca do segregacji” – podkreśla Mikołajczyk.
Dlaczego doszło do kryzysu?
Na sytuację wpłynęło kilka czynników. Do Europy napływa tania odzież z Chin i Azji. Brakuje przepisów o odpowiedzialności producentów, a poziom recyklingu to zaledwie 1%. „Od lat ostrzegaliśmy, że bez infrastruktury system się zawali. Teraz widzimy skutki braku działań” – dodaje szef PCK.
Utrata źródła pomocy
Kontenery PCK nie tylko zbierały ubrania, ale też finansowały działalność organizacji. Część odzieży trafiała do potrzebujących, a reszta była sprzedawana. Uzyskane środki PCK przeznaczał na opiekę nad seniorami i programy edukacyjne. Teraz organizacja szuka nowych form wsparcia.

Alternatywy: dobrosklepy i nowe inicjatywy
Mimo zniknięcia kontenerów, PCK nadal przyjmuje ubrania w swoich punktach w całym kraju. Powstają też tzw. dobrosklepy – miejsca, gdzie można oddać ubrania, książki lub zabawki. Część trafia do potrzebujących, a reszta służy do finansowania projektów społecznych.
Polacy mogą też korzystać z innych inicjatyw, np. programu EKOzwroty od InPost. Ubrania można oddać przez paczkomaty bez żadnych opłat. Zbiórki prowadzą też Caritas, Eco Textil i fundacja Po DRUGIE. W wielu miastach organizowane są bezpłatne wymiany ubrań (swapy), a schroniska dla zwierząt przyjmują stare koce i ręczniki.

Europa już to rozwiązała
We Francji, Włoszech i na Łotwie działa zasada: im gorsza jakość odzieży, tym większą opłatę płaci producent. „To proste i skuteczne rozwiązanie. Polska powinna wprowadzić podobny model” – uważa Mikołajczyk. Zwraca też uwagę, że ogromną rolę odgrywają konsumenci. „Jeśli każdy z nas wyrzuci o kilogram mniej ubrań rocznie, system wyraźnie się odciąży” – dodaje.
Przypomnijmy, pisaliśmy także o tym, że Britney Spears pokazała zdjęcia z siniakami