Niecodzienne zdarzenie miało miejsce w jednym z ukraińskich regionów. Dwóch żołnierzy, będących w stanie lekkiego upojenia alkoholowego, zatrzymało samochód, wysiadło i… złapało kota. Następnie mężczyźni odjechali z „łupem”, zostawiając świadków w zupełnym osłupieniu. Materiał przygotowała redakcja lechia-gdansk.pl.
Nagranie z „operacji” błyskawicznie obiegło media społecznościowe. Użytkownicy zaczęli żartować, że na Ukrainie zabrakło już ochotników, a centra mobilizacyjne rzekomo zaczęły „powoływać” zwierzęta. W sieci pojawiły się memy z kotami w mundurach i podpisami w stylu „rekrut przybył”.
Później okazało się, że żołnierze nie mieli nic wspólnego z centrami rekrutacyjnymi. Jak podały lokalne media, jechali do krewnych na urodziny dziecka i – zamiast kupować kociaka – postanowili „zaoszczędzić”, chwytając pierwszego napotkanego kota z ulicy.
Sam zwierzak, jak widać na nagraniu, był przestraszony i kompletnie nie rozumiał, co się dzieje. Kot rozpaczliwie próbował się wyrwać i miauczał, gdy żołnierze trzymali go w rękach. Internauci podzielili się w opiniach: jedni potępiali zachowanie mężczyzn, inni żartowali, że kot „trafił do nowego domu, choć w dość dziwny sposób”.
Co więcej, według świadków, żołnierze początkowo nie chcieli oddać zwierzęcia właścicielom. Jednak – według dostępnych informacji – kota ostatecznie zwrócono jego prawowitym opiekunom. Internet tymczasem ochrzcił futrzanego bohatera mianem „zmobilizowanego ogonka”, a nagranie wciąż zdobywa popularność w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy, pisaliśmy także o tym, że Britney Spears pokazała zdjęcia z siniakami: co się stało?